We mnie wciąż gra



z Romualdem Lipko, kompozytorem i współzałożycielem „Budki Suflera” rozmawia Monika Grzanka

 

– Ostatnia trasa, czy to jest w ogóle możliwe, żeby nastąpił koniec „Budki Suflera”?

– Wszystko jest możliwe. Jesteśmy tylko ludźmi, stąd też konieczność podejmowania trudnych decyzji takich jak ta. Ważne, by nie przeciągać czegoś co jest dobre. Fajnie jest, gdy rzeczy się naturalnie kończą, a nie podlegają jakimś ocenom w stylu a może by to zrobić inaczej. Ważne, że mamy świadomość, że to nie jest wstyd odchodzić w tym momencie. Z przyjemnością z boku popatrzymy na to, co stworzyliśmy, na te wszystkie albumy, przeboje, koncerty, miejsca, ludzi.

– Jaki jest przepis na przeboje, których „Budce Suflera” nigdy nie brakowało?

– Wielokrotnie zadawano mi to pytanie, a ja wciąż twierdzę, że nie ma żadnego przepisu. Mogę to ująć jedynie żartobliwie, twierdząc, że podstawa to dobra zwrotka i dobry refren, no jeszcze wstęp może być fajny. A tak poważnie, to przepisem na przebój jest coś nieuchwytnego i dlatego jednemu to wychodzi, a drugiemu tego wręcz brak. Trzeba mieć w sobie to coś, co pozwala stworzyć największy hit, choć często samemu tej umiejętności się nie dostrzega, bądź też nie rozumie. Ja to nazywam palcem Bożym.

– Romuald Lipko to człowiek, który napisał przeboje dla wielu wykonawców. Dla kogo jednak nie udało napisać się utworu?

– Ja nie jestem zawiedziony polskimi artystami, ponieważ Ci, dla tych którym pisałem piosenki wykonywali je fantastycznie. Dla wszystkich mimo szczerych chęci napisać nie mogłem. Miałem takie marzenie, by działać w strefie anglojęzycznej, ponieważ tam miałbym szansę napisać piosenki dla wielu głosów, które podziwiam, szanuję, słucham, takich jak Rod Steward. I to właśnie z nim byliśmy już po pierwszych rozmowach, były konkretne plany, ale niestety nic z tego nie wyszło. Pozostał pewien twórczy niedosyt, choć też i przekonanie, że bycie dobrym kompozytorem w Polsce daje wiele satysfakcji.

– Wśród odkrytych rockowych możliwości wokalnych znalazła się Anna Jantar. Czy gdyby żyła to utwory wykonywane przez Izabelę Trojanowską i Urszulę mogłyby być jej przebojami?

– Trudno powiedzieć, ponieważ te utwory powstały, gdy jej już z nami nie było. Ja się przymierzałem do płyty dla Anki kiedy była na tournee w Stanach Zjednoczonych i ten nieszczęsny tragiczny powrót wszystko zniweczył. Potem zaś kolejne wokalistki dostawały utwory pisane pod ich możliwości. Anka wymagała zupełnie innego podejścia. Izabela była innym aktem twórczym, na ówczesne czasy to była jedna z wielkich gwiazd młodej sceny, ale wręcz na tyle szokująca, że opanowała niemal cały rynek muzyczny, musiała się więc czymś wyróżniać. Wszystko było ważne – fryzura inna niż wszystkie, ubiór, a także dobór imprez, na których występowała i bankiety, na których bywała.

– Jakie plany na przyszłość, gdy już „Budka Suflera” zejdzie ze sceny po ostatnim pożegnalnym koncercie?

– We mnie wciąż gra, więc ja na pewno będę starał się spożytkować ten swój talent. Niezbyt nachalnie, ale moje dźwięki z pewnością Państwo usłyszycie. Nie myślę, żeby jakakolwiek droga życiowa mogła dla mnie dzisiaj funkcjonować, bo ani jej nie chcę, ani nie za bardzo ją widzę. Nie wyobrażam sobie, by z moimi umiejętnościami ktokolwiek przyjął mnie do jakiejś innej pracy, niż muzyk.

Źródło „Puls Regionu” największy bezpłatny dwutygodnik w regionie!

 


Tagi:

Medialne Centrum Kujaw Sp. z o.o.
ul. Świętego Antoniego 6
87-800 Włocławek

kom. 512 515 485
kom. 608 359 798
e-mail: sekretariat@kujawy.info

KRS: 0000306552
NIP: 8882998854
REGON: 340462591

UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii. Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close