Sam prezydent RP ściskał im ręce

Miał zaledwie 20 lat, gdy po śmierci mamy, w tym samym roku tragicznie zginął jego ojciec. W domu zostało sześcioro dzieci. Andrzej, najstarszy, nie wahał się ani chwili i jako osoba już dorosła stał się dla siostry i braci tzw. rodziną zastępczą. Opiekuje się nimi do dziś.

Wczoraj prezydent Bronisław Komorowski wraz z małżonką, którzy sami wychowali pięcioro dzieci, zaprosili do Kancelarii Prezydenta RP przedstawicieli rodzin wielodzietnych oraz rodzin zastępczych. W spotkaniu uczestniczyła także minister Irena Wóycicka

– Wiemy, że to nie jest takie proste, dźwigać odpowiedzialność za dużą rodzinę, tym większe moje serdeczne podziękowania tym wszystkim, którzy ten ciężar – piękny, a czasami bardzo trudny – chcieli wziąć na własne barki i unieść przez życie – podkreślił prezydent. W jego opinii, w dużej rodzinie kształtuje się umiejętność współpracy z innymi, szukania kompromisu w relacjach z drugim człowiekiem, kształtuje się postawa odpowiedzialności za siebie i za innych, kształtuje się także postawa zaradności i odwagi, a czasami większa dyscyplina.

– Zaproszenie do Warszawy wpłynęło w związku z Międzynarodowym Dniem Rodzin Wielodzietnych i Zastępczych – mówi Agnieszka Łoboda, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie we Włocławku, która towarzyszyła rodzinie podczas spotkania z prezydentem Bronisławem Komorowskim. – Nie kryję, że wytypowaliśmy rodzinę Witulskich, będąc pod ogromnym wrażeniem pana Andrzeja i jego rodzeństwa. Mimo tragedii, jakie przeżyli, mimo wielu trudności, potrafili sobie poradzić. Przypomnę, że w tamtym czasie sam pan Andrzej był jeszcze uczniem. Musiał zająć się nie tylko siostrą i braćmi, ale także uprawą roli, stanowiącej jedyne źródło dochodu do czasu uzyskania przez rodzinę renty rodzinnej. Pan Witulski konsekwentnie dążył i dąży do tego, aby całemu rodzeństwu zapewnić możliwość zdobycia wykształcenia i poprawić warunki materialno-bytowe swojej rodziny.

Data: 23 maja 2014, 11:15