Sprawa napadu na jubilera przed sądem. Jedno miejsce na ławie oskarżonych wciąż puste

– Straciliśmy nie tylko pieniądze, będące efektem wielu lat pracy. Straciliśmy też wiarę w ludzi – mówi Krzysztof Kress, właściciel okradzionego sklepu.

Przed włocławskim sądem kontynuowano dziś proces w głośnej sprawie napadu na sklep jubilerski w centrum Włocławka w czerwcu 2014 roku. Finał śledztwa w tej sprawie okazał się zaskakujący, bowiem okazało się, że napad upozorował pracownik sklepu oraz jego kompani. Akt
oskarżenia przeciwko trzem mężczyznom trafił do sądu w marcu tego roku. Proces rozpoczął się w czerwcu, ale przed sądem stawił się wówczas tylko były pracownik firmy jubilerskiej, 34-letni Mariusz B. Oskarżeni o współudział mieszkańcy Lubienia Kujawskiego: ojciec i syn – 34-letni Krystian i 54-letni Józef W. nie przyszli na rozprawę.

Dziś proces kontynuowano. Na ławie oskarżonych zasiedli Mariusz B., Krystian W. i Józef W. Sąd odczytał zeznania, składane podczas poprzedniej rozprawy przez Krzysztofa Kressa, występującego przed sądem w roli oskarżyciela posiłkowego, przesłuchał też pracowników firmy jubilerskiej. – Ufaliśmy mu, a on tak nas zawiódł – mówiła przed salą rozpraw jedna z pracownic firmy, przed napadem współpracująca z Mariuszem B.
 Na ławie oskarżonych wciąż brakuje czwartego z bandytów, tego który wdarł się do sklepu i zniknął razem ze złotem, wartym ponad milion złotych. Biżuterii nadal nie udało się odzyskać.  

Oskarżonym grozi kara kara do 10 lat więzienia.

Data: 2 sierpnia 2016, 11:20